środa, 20 października 2021

Świętokrzyskie

Święty Krzyż


Wycieczka odbyła się w dniach 7 - 10 października. Bardzo lubię Świętokrzyskie. Województwo kompaktowe, pełne przyjaznych ludzi, żyznych gleb - a co za tym idzie kolorowych pól. Ciężko tutaj o niezagospodarowane areały ziem leżące odłogiem, dlatego lepkie, brunatne gleby są skrzętnie i chętnie uprawiane, często w postaci dużych gospodarstw warzywniczo – sadowniczych, lub rozproszonych upraw, wśród których nierzadko spotyka się winorośl. Istotnie, warunki naturalne – żyzne ziemie i ogrom dni słonecznych w roku - sprzyjają dobrym zbiorom i dają ten niepowtarzalny smak i aromat owocom i warzywom. Sami się o tym przekonaliśmy, jedząc jabłka z lokalnego sadu (jabłka zostały zebrane z przydrożnego rowu). Nie dało się zabrać wszystkiego, więc aż żal było zostawić za sobą setki kilogramów niechcianych jabłek, które powoli rozkładały się przy małej dróżce, więc wzięliśmy ile się dało. I w sumie korzystamy do dziś. Trzeba dodać, że najlepsze gleby – I oraz II klasy są w południowo-wschodniej części województwa (m.in. okolice Opatowa czy Sandomierza), choć są to często gleby kwaśne, wymagające wapniowania.



Żyzne gleby dają dobre plony


Byliśmy jakiś czas temu we wschodniej części województwa: Kielcach, Chęcinach czy Jędrzejowie (wpis o Kielcach tutaj: Kielce). Teraz pora zwiedzić rubież zachodnią. Naszą wyprawę zaczynamy od spaceru z Nowej Słupi u podnóża Gór Świętokrzyskich szlakiem na Łysą Górę. Szlak jest stosunkowo łatwy i na miejsce dociera się w dwie godziny, nawet uwzględniając kaprysy małych dzieci. Po drodze mijamy stacje Drogi Krzyżowej, aż docieramy do Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego oraz Klasztoru Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Przepiękny obiekt, pierwotnie datowany na wiek XI, jest budowlą sakralną, ale mógłby być spokojnie zamkiem, przez wyjątkowe położenie u podnóża Łysej Góry. To położenie pozwala podziwiać zabytek z odległych miejscowości województwa świętokrzyskiego. Opactwo benedyktyńskie miał założyć jeszcze w 1006 roku sam Bolesław Chrobry. Dlaczego Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Św? Otóż historia opiera się na Emeryku – jedynym synu króla Węgier, Stefana I, który poślubiwszy córkę króla Polski, Mieszka I, wybrał się w tutejsze tereny na polowanie. Polując na jelenie z królem Mieszkiem w okolicy Kielc miał widzenie anielskie, na skutek którego osobiście udał się na Łysą Górę i klasztorowi tudzież braciom Św. Benedykta ofiarował Relikwie Świętego Krzyża, które nosił. Dziś relikwie można podziwiać w Kaplicy Oleśnickich, które są tutaj zdeponowane od 1723 roku. Świątynia cierpiała często - była wielokrotnie łupiona, m.in. przez Szwedów podczas Potopu, ale i służyła choćby jako więzienie w czasie zaborów oraz podczas II wojny. Zawsze jednak była ważnym centrum pielgrzymkowym, miejscem kultu i pocieszenia, ale też ostoją dla licznych oddziałów partyzanckich, które działały w okolicznych lasach. Dziś, po licznych zniszczeniach i odbudowach obiekt jest w trakcie końcowej renowacji i stanowi jeden z najważniejszych miejsc kultu religijnego w Polsce.


Szlak na Łysą Górę

Sanktuarium 

Fasada frontowa



Po krótkim obejściu świątyni, wędrujemy kawałek dalej do niezwykłego punktu widokowego na Łysej Górze, które funduje fantastyczne widoku na północną część przedgórza i okoliczne miejscowości. Za wejście na specjalną platformę obowiązuje dodatkowa opłata, ale warto dla bajecznych widoków, można stąd także zobaczyć również gołoborza – czyli obszary bezleśne (gołe od boru) znajdujące się na stokach pasm górskich. Gołoborza zbudowane są z bloków kambryjskiego piaskowca kwarcytowego powstałych ponad 500 mln lat temu. W jaki sposób powstały kawałki skał? Po prostu woda uwięziona w szczelinach skalnych po zamarznięciu zwiększała swoją objętość powodując rozsadzanie skały. Gołoborza stopniowo, ale sukcesywnie zarastają, więc jest to obowiązkowa pozycja dla miłośników gór i geologii.


Widok z platformy na okoliczne miejscowości

Gołoborze



Bazą wypadową naszego wyjazdu jest miejscowość Wólka Bałtowska, gdzie znajduje się Agroturystyka Pod Modrzewiem. Bardzo blisko stąd do Bałtowa, które słynie z ogromnego Parku Rozrywki (z którego ostatecznie nie skorzystaliśmy) i przyjemnej lokalizacji wokół rzeki Kamienna. W samym Bałtowie warto wstąpić do przytulnej i dosyć ekskluzywnej restauracji „Bałtowski Zapiecek”, która podaje danie lokalne (Żur po Bałtowsku), ale i dania mięsne z dziczyzny (Medaliony z jelenia). Jest smacznie, ale trzeba przygotować się na spory wydatek. Ogromnym atutem restauracji jest wyjątkowa sala zabaw, z suchym basenem i torem przeszkód, za które nie ma dodatkowych opłat. W miejscowości mamy też ładny Kościół Matki Boskiej Bolesnej, a miłośnikom turystyki aktywnej polecamy liczne przystanie kajakowe.


Bałtowski Zapiecek



Drugiego dnia pobytu naszym celem jest miejscowość Sudół i Muzeum Archeologiczne – Rezerwat Krzemionki, zwane też Krzemionkami Opatowskimi. Kopalnie krzemienia pasiastego, eksploatowane w latach ok. 3900–1600 p.n.e., są jednymi z najważniejszych w Europie. Zostały odkryte w 1922 przez geologa Jana Samsonowicza. W obiekcie występują cztery rodzaje kopalń: jamowe, niszowe, filarowo-komorowe oraz komorowe. Zlokalizowano przeszło 2700 szybów połączonych siecią rozchodzących się promieniście chodników. Przeciętna głębokość szybu wynosi 5–6 m, maksymalna 9 m. Maksymalna średnica 4–5 m. Podziemia są udostępnione do zwiedzania na trasie turystycznej o długości 465 m. Zwiedzanie trwa niecałe 2 godziny, ale czas mija szybko, ponieważ sporą część trasy pokonuje się na powierzchni, idąc rezerwatem „Krzemionki”, zanim znajdziemy się pod ziemią. Przewodnik przekazuje cenną wiedzę i warto celować w małe, kameralne grupy, co pozwala bardziej skupić się na przekazywanych informacjach. My takowe szczęście mieliśmy.









Miastem, które zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie jest Opatów. Byliśmy w przepięknej, majestatycznej Kolegiacie Św. Marcina, która jest perełką architektury romańskiej. Surowa z zewnątrz, urzeka przebogatym wnętrzem, gdzie wyróżniają się polichromie. Uwagę przykuwa gotycka polichromia z XV wieku w dawnym kapitularzu przy południowo-zachodnim rogu kościoła, oraz zaskoczenie: przedstawienia na ścianach prezbiterium i transeptu bitew z udziałem wojsk polskich: walka na Psim Polu (1109), Bitwa pod Grunwaldem (1410) i Odsiecz Wiedeńska (1683). Obrazy wojenne w kościele to rzecz nader rzadka. Jednak największym arcydziełem kościoła jest renesansowy nagrobek rodziny Szydłowieckich. Wykonana w brązie płaskorzeźba, tzw. „Lament opatowski”, zamieszczona w mauzoleum przedstawia kilkadziesiąt postaci opłakujących śmierć kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego, właściciela Opatowa. Najstarszym zachowanym elementem wyposażenia jest krucyfiks gotycki z XIV wieku. Z zewnątrz warto zwrócić uwagę na biforia, czyli podwójne romańskie okienka. Wschodnią i południową ścianę prezbiterium wieńczą ślady symbolicznego ostrzenia szabel i grotów szlachty ziemi sandomierskiej, która gromadziła się tłumnie na sejmikach województwa sandomierskiego.




Krucyfiks z XIV wieku




Jeden z piękniejszych kościołów, jakie widziałem

Ślady po szablach...



W małym Opatowie polecamy odwiedzić Podziemną Trasę Turystyczną. Jest łatwa do przejścia, niemęcząca i oprowadzana przez przesympatyczną panią przewodnik. Nawet dzieciaki się nie znudzą, bo jedną z atrakcji są puzzle historyczne w formie ruchomych kwadratów. W Opatowie także można zjeść doskonałą kremówkę, konkretnie w Cukierni „U Szarego”. Długa kolejka przed obiektem świadczy o jakości wyrobów, ale warto odstać swoje, bo desery są wykwintne, nieprzesłodzone. Nieprzypadkowo miejsce wygrywa plebiscyty na najlepszą cukiernię powiatową. Na koniec coś dla dzieci – w Opatowie mamy jeden z najfajniejszych placów zabaw, z mini-tyrolką i wszelkiej maści zjeżdżalniami. Mali wędrownicy nie powinni się nudzić. Opatów będziemy wspominać bardzo dobrze.




Ruchome elementy - puzzle, pomysł genialny


Byliśmy też w miejscowości Ćmielów, gdzie znajduje się Żywe Muzeum Porcelany (od 2005r). Ale tak naprawdę to wciąż działający zakład i to tutaj powstają porcelanowe cudeńka. Część produkcji to rzeczy użytkowe takie jak serwisy do kawy ale znajdziemy tu też wiele porcelanowych postaci ludzi i zwierząt. Dla dorosłych i dla dzieci jest możliwość poznania tajników wyrobu porcelany. Od powstawania formy przez suszenie odlewu, czyszczenie, wypalanie, szkliwienie, malowanie i oczywiście wielokrotne wypalanie. Okazuje się, że powstawanie filiżanki do kawy może być wyjątkowo fascynujące. A jeszcze mamy tu europejskie naj… Największy w Europie piec do wypalania ceramiki. Obecnie już nieczynny, ale zachowany w świetnym stanie, do którego może wejść nawet i 20 osób. Na koniec wzorcownia i sklep gdzie można kupić na pamiątkę jeden z misternych wyrobów z ćmielowskiej fabryki oczywiście z certyfikatem pochodzenia. My, z powodu braku czasu nie skorzystaliśmy z warsztatów, ale chcemy to nadrobić w niedalekiej przyszłości. Póki co, odwiedziliśmy sklepik z porcelaną, zobaczyliśmy wystawę „Piękne Małpy Europy” – czyli trochę tragikomiczne i odważne trzeba przyznać przedstawienie współczesnego człowieka. Jeżeli jesteście zainteresowani jedną z głów małpy – można ją zakupić po uprzedniej negocjacji z właścicielem…


Porcelanowa ławeczka

Takie cudeńka robi się w Ćmielowie

Właściciel jest zapewne kociarzem

Małpy świata


Na koniec dwa wypady: Winiarnia Knapów w miejscowości Krzczonowice. Na miejscu można skosztować (oczywiście za opłatą) szerokiej palety miejscowych win, a także tłoczonego tutaj soku winogronowego. Ceny nie są najniższe (3 litry soku kosztują 50 zł), ale wybór mamy spory. Mam jakiś nieopisany niedosyt po tej wizycie. Chyba właścicielka była już lekko zmęczona wcześniejszymi grupami, bo wyczuwało się lekkie napięcie, jeszcze dzieciaki rozgrzebały pięknie ułożone kamyczki wokół wejścia oraz męczyły przemiłego kociaka, aż ten uciekł w winorośl. Kamyczki musieliśmy z żoną wygrzebywać z trawy. A może to fakt, że sam z wina nie skorzystałem tylko żona. A może wszystko razem…Niemniej jednak, polecam nawet z czystej ciekawości.







Ostatnim akcentem wycieczki jest powrót do punktu wyjścia: Nowa Słupia. Najpierw przepyszne, niesamowite lody z komunistycznej niemieckiej maszyny. Lody włoskie i niewłoskie, bo na pewno o nietypowej konsystencji. Lodziarnia „Tradycja” – ul. Świętokrzyska 3. Tu warto się zatrzymać i przenieść w czasie, kiedy lody truskawkowe ze śmietaną smakowały jakby się jadło truskawki ze śmietaną. Co by nie gadać - takich z automatu nie jedliśmy dawno. Po lodach jak dawniej wyruszamy na naszą ostatnią w tej wycieczce wędrówkę. Idziemy czarnym szlakiem na szczyt Chełmowa Góra. Trasa jest bardzo łatwa i przyjemna, wszak to część Świętokrzyskiego Parku Narodowego. To tutaj w 1920 roku utworzono pierwszy rezerwat, który stał się zaczątkiem Parku. Ciekawostką rezerwatu są naturalne stanowiska modrzewia polskiego. Niektóre rosnące tu modrzewie mają ponad 300 lat.







Cieszymy się znajdującym się coraz niżej słońcem i powoli ruszamy do naszej Cytrynki, czym powoli kończymy kolejny fantastyczny urlop. Świętokrzyskie uwielbiam i zawsze chętnie wracam. Kolejnym celem jest wizyta w Sandomierzu, gdzie już byliśmy, ale o kiepskiej pogodzie. Do następnego!




Tekst: Marcin Bareła, zdjęcia: Marcin, Marzena Bareła