piątek, 10 kwietnia 2015

Nad polskim morzem - lipiec 2012


Zapraszamy, w ramach nadrabiania zaległości podróżniczych, na ostatnią w ramach tegoż cyklu podróż nad Morze Bałtyckie. Celem wyprawy była Zatoka Pucka i Słowiński Park Narodowy. Po drodze zajrzeliśmy także na Heineken Opener, największy festiwal muzyczny w Polsce.

Zatrzymaliśmy się w Pucku - miejscowości leżącej w sercu zatoki, gdzie wody Bałtyku, oddzielone wąską mierzeją Półwyspu Helskiego, są spokojne i bardzo ciepłe. Samo miasteczko nie ma zbyt wiele do zaoferowania, a główna, bardzo ruchliwa droga odstrasza od dłuższych wędrówek pieszych, czy wycieczek rowerowych. Warto jednak pojechać na Hel specjalną ścieżką rowerową, która omija główne drogi i pozwala odpocząć od letniego zgiełku miast i miasteczek. Droga na Hel od Pucka to około 25 - 30 km, licząc powrót, mamy do pokonania prawie 60 km! Nie jest to jednak problem w przypadku płaskiego terenu nadmorskiego.

W drodze na Hel warto zatrzymać się na plażach w Jastarnii czy Chałupach, a także zobaczyć awionetki na Lotnisku Jastarnia. To tutaj można zobaczyć morze z lotu ptaka samolotem Cessna 182, albo skoczyć ze spadochronem. Nie skorzystaliśmy, jednak można było śmiało zrobić sobie zdjęcie z maszynami, stojącymi na polu.



Tuż przed Helem ścieżka rowerowa prowadzi przez piękne tereny leśne, obfitujące w ogromne jagody (jeszcze takich nie widziałem). Szlak kończy się na Helu, czy tam, gdzie kończy się wszystko. Hel słynie z fokarium i bardzo silnych wiatrów. Jest tutaj także jedna z największych latarni morskich.


Jedną z atrakcji na Helu jest rejs wycieczkowym statkiem, który opływa Hel szlakiem wojennym, gdzie z wody wystają wraki statków, jako świadectwo wydarzeń sprzed wielu lat. W ramach wyprawy można zobaczyć kokpit kapitana, przejąć stery i zrobić pamiątkowe zdjęcia. Warto.









SŁOWIŃSKI PARK NARODOWY

Podczas pobytu nad morzem, warto zwiedzić Słowiński Park Narodowy. Jest to największa strefa ruchomych piasków w Polsce, miejsce które przypomina momentami Pustynię Siedlecką, by za chwilę zaskoczyć bogactwem życia. W Parku, idąc czerwonym szlakiem przez wydmy, docieramy do jednej z najpiękniejszych i najczystszych plaż na Bałtyku. Warto się pofatygować i odpocząć na tej niebiańsko pięknej plaży, gdzie nie ma tłumów, jak choćby w brudnej, nieprzyjemnej Zatoce Puckiej. Po drodze mijamy wydmę Łącka o wys. 42 m.n.p.m. - najwyższą w Polsce. Wydmy te dosłownie "pracują" w oczach, ciągle się przemieszczając. Ponoć mogą w ciągu roku pokonać nawet do 10 metrów.








W Słowińskim Parku Narodowym nie wolno, jak i w przypadku wszystkich parków w Polsce - rozbijać się z namiotem. Myśmy się rozbili na granicy parku - pod miejscowością Smołdzino. Warto zajrzeć do pobliskiego Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Muzeum prezentuje, jak kiedyś żyli tutaj Słowińcy - mieszkańcy zamieszkujący tereny jezior Gardno i Łebsko. Jest co robić w tym kompleksie kilku domków, urządzonych
na modłę minionych czasów. Stare chałupy i zagrody tętnią życiem w trakcie licznych imprez folklorystycznych odtwarzających dawną kulturę, czas minionej epoki. W chałupach zobaczyć dużo eksponatów z dawnych lat, są ekspozycje i pokazy multimedialne. Bardzo ciekawie prezentuje się pobliski Cmentarz w Klukach - miejsce pochówku ludności wsi Kluki (Kluki Smołdzińskie oraz nieistniejące już Kluki Żeleskie). Założony w końcu XVIII wieku jest dzisiaj jedynym zachowanym cmentarzem słowińskim.





Tekst i zdjęcia: Marcin i Marzena Bareła