poniedziałek, 30 października 2023

Góry Stołowe - Lipiec 2023

 

Małpolud - skamieniały ulubieniec gości PNGS

Ten wpis będzie poświęcony wizycie w Parku Narodowym Gór Stołowych. Na miejscu byliśmy między 7 a 15 lipca. Jako bazę wypadową obraliśmy miejscowość Radków i niezbyt komfortową, choć trzeba przyznać położoną całkiem zacnie kawalerkę. Mieszkaliśmy tuż przy Rynku w Apartamencie Kolonia Leśna, nie powiem- przyjemnym, czystym i fajnym - ale o ile byłoby więcej miejsca czułbym pełną satysfakcję. Mieliśmy także zapewnienie, że "po godz. dziesiątej robi się już całkiem spokojnie". No było, po 10 rano nawet bardzo. W końcu obok jest pub! Ale przejdźmy do gór, bo to do nich - a nie by leżeć na kanapie - przyjechaliśmy tutaj w lipcu. 

CZĘŚĆ I 

SZCZELINIEC WIELKI - wędrówkę zaczęliśmy, podjeżdżając na darmowy parking przy Wodospadzie Pośny (Wodospadu podobno już nie ma, nie podchodziliśmy), by niebieskim szlakiem pójść do powierzchni zrównania, tzw. Wielkich Tarasów aż do Szczelińca Wielkiego. Na górze czeka fajna trasa turystyczna i rzeczywiście tarasy widokowe w postaci świetnie usytuowanych platform z tablicami lokalizacyjnymi. Szczeliniec Wielki jest najwyższym szczytem Gór Stołowych (922 mnpm)  i to od niego warto rozpocząć zwiedzanie Parku i eksplorację innych szlaków. Trasa (już na wierzchołku) nie jest ani trudna, ani czasochłonna, za to chwilami pysznie widokowa i pasjonująca. Szczególnie, gdy wiedzie przez owiany tajemnicą Skalny Labirynt. Wtedy to trasa przemyka przez głębokie szczeliny i schodzi do samych czeluści piekielnych! Bywali tutaj Goethe, Chopin, politycy.

Warto odpocząć w wybudowanym w roku 1845 schronisku. Zbudowane w ładnym stylu tyrolskim, dzięki czemu nosi nazwę „Szwajcarki”. Co ciekawe, jest to jedno z najstarszych schronisk w Sudetach, a do tego jedyne, które z założenia powstało w celu obsługi ruchu turystycznego, a nie wykorzystano do tego zaadaptowanej chaty pasterskiej. Obecnie jest na tyle popularne, że nocleg należy rezerwować ze sporym wyprzedzeniem.

Góry Stołowe to nic innego, jak dawne piaski morskie, zlepione w trwających miliony lat procesach w postaci litej, kilkusetmetrowej skały. Po ustąpieniu morza, skała powoli ulegała wietrzeniu i wypłukiwaniu. Doskonale widać to w najbardziej tajemniczym miejscu pasma Szczelińca - Piekiełku. To tutaj też płyta piaskowców ciosanych traci swoją zwartość i dzieli się wzdłuż spękań na bloki skalne, które z czasem osiadają i oddzielają się od masywu. W ten sposób mamy niesamowitą szczelinę, głęboką na 25 metrów i równoległą do północnej krawędzi Szczelińca Wielkiego. Woda rozluźnia tu margle w podłożu i powoduje rozsuwanie się i odchylanie od pionu piaskowcowych bloków. Niesamowite, jakie cuda wyrzeźbiła przez te lata natura w tych dosyć kruchych skałach: żłobienia, bruzdy, szczeliny, dołki. Ciosy skalne poprzecinane i pokaleczone, niczym piłą łańcuchową. Jeśli chcecie zobaczyć siłę natury i piękno, które ów natura tworzy - musicie tam pojechać.

Nie zapominajmy o dziwacznych formacjach skalnych na Szczelińcu, z najbardziej charakterystycznym chyba Małpoludem. Uwaga: szlak niebieski jest - zwłaszcza na odcinku od Parkingu przy Wodospadzie Pośny do mniej więcej Małego Karłowa - bardzo wymagający i trzeba chodzić po ostrych i ruchomych kamieniach. Warto wziąć naprawdę dobre obuwie.

 

Niebieski szlak na Szczeliniec jest b. wymagający



Autor w Piekiełku

PNGS to szczeliny, takie jak ta - ogromna frajda dla dzieci

Jeden z wielu punktów widokowym w paśmie Szczelińca

Cuda, stworzone w 100% przez naturę.




CZĘŚĆ II

BŁĘDNE SKAŁY -  czyli Skalny Labirynt znajdują się na stokach Skalniaka na wysokości 852 m, na pograniczu polsko-czeskim w Górach Stołowych. Obszar zajmuje powierzchnię ok. 21 ha i jest rezerwatem przyrody od roku 1957. Były tutaj kręcone takie filmy jak “Opowieści z Narnii – Książe Kaspian” czy też “Przyjaciel Wesołego Diabła”. Drogę do Błędnych Skał pokonaliśmy niebieskim szlakiem, zatrzymując się przy bezpłatnym parkingu YMCA. W pewnym momencie szlak pokrywa się z trasą czerwoną i te dwa kolory towarzyszyły nam aż na Skalniak. Trasa jest momentami kamienista, lecz bardziej we znaki daje się upał, gdyż w dużej części jest odsłonięta i niezacieniona. Mimo tych niedogności - do przejścia jak najbardziej dla małych i dużych. 

Skalne Siodło", "Kurza Stopka", "Labirynt", "Tunel", "Wielka Sala" - to tylko niektóre z nazw formacji skalnych w labiryncie Błędnych Skał. Spora część trasy wiedzie po drewnianych pomostach, które zostały zainstalowane tutaj z uwagi na podmokły i błotnisty teren. Pomimo że deski są relatywnie szerokie, zapatrując się na skały wcale nie jest tak trudno z nich „spaść”. Miejscami jest ciasno, trzeba się schylać, ocierać o szorstkie skały. Duże plecaki będą sporym utrudnieniem. Ale dzięki temu trasa jest - można rzec - rozrywkowa i fajowa dla dzieci, aczkolwiek wydaje się zdecydowanie za krótka i jest spory niedosyt! Można ją spokojnie pokonać w 40 minut. Oto kilka zdjęć z labiryntu Błędnych Skał:





CZĘŚĆ III:

SKALNE GRZYBY - Borowik, Prawdziwek, Adam, Głowa Psa, Mur, Parowóz - te i inne arcyciekawe formacje skalne można spotkać na ścieżce przyrodniczej Skalne Grzyby. Tutaj już nie ma biletów a widoki kapitalne. Jedynie co - już nie przeciskamy się przez wąskie szczeliny skalne, lecz po prostu swobodnie wędrujemy wokół samotnych - lub zgrupowanych w zespołach - skał. Tym razem ruszyliśmy z miejscowości Studzienno czerwonym szlakiem, a wyszliśmy niebieskim szlakiem w Wambierzycach. Trasa jest łatwa, zacieniona i bardzo przyjemna. Nie ma tutaj także jakiś tłumów i nie czujemy, jakbyśmy byli w jednym z najchętniej odwiedzanych parku narodowym. 

Bardzo ciekawą skałą jest Parowóz - jest to wdzięczna i ciekawa skała do obserwacji procesów wietrzenia, które dzielimy na mechaniczne (rozpad skały bez zmiany jej składu) i chemiczne (gdzie dochodzi do zmiany składu skały). Niektóre skały ulegają rozpuszczeniu, spotyka się zjawisko przeobrażania jednych skał w drugie. Piaskowiec, który buduje Góry Stołowe to nic innego jak ziarna kwarcu (piasek), który nie ulega przeobrażeniu chemicznemu, lecz łatwo wietrzeje na znany nam doskonale ziarenka, które tak lubimy nad morzem.

Parowóz



CZĘŚĆ IV

BROUMOV - w przerwie między zwiedzaniem Gór Stołowych wybraliśmy się do czeskiego miasteczka Broumov, który położony jest raptem kilkanaście km od granicy. Czesi mają mnóstwo takich małych miejscowości, niewzruszonych wobec kataklizmów wieków, o doskonale zachowanych zabytkach. Miasteczko ma przede wszystkim trzy najważniejsze atrakcje: przepiękny klasztor benedyktynów oraz piękny i klimatyczny ryneczek (aha, przepraszam zapomniałem o słynnym Browarze). W Broumovie znajduje się także unikalny kościół cmentarny Najświętszej Marii Panny. Jest to najstarsza drewniana budowla sakralna nie tylko w Czechach, ale także w Europie Środkowej. Nie można dokładnie określić wieku i pochodzenia kościoła. Prawdopodobnie został założony w XIII wieku, później spalony przez husytów i odbudowany przez benedyktynów po 1459 roku. W XVII wieku kościół został przebudowany pod kierunkiem opata Tomáša Sartora i rozbudowany o galerię. W galerii umieszczone są nagrobki i tablice z zapisami kronikarskimi z lat 1542 – 1847 (dziś w galerii znajdują się kopie tablic wykonanych w latach 2000 – 2001). Stropu i ściany wewnętrzne pochodzą z XV i XVI wieku, a barokowe wyposażenie z drugiej połowy XVII wieku. Weszliśmy do środka tego niezwykłego kościoła. Wejście płatne, ale warto zobaczyć 600 lat historii.

Kościół NMP z zewnątrz

I w środku


Klasztor Benedyktynów



Rynek w Broumov

Tekst i zdjęcia: Marcin Bareła, zdjęcia: Marzena Bareła