poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Wycieczka: Zamość, Kazimierz Dolny i Roztocze

Zapraszam na zwiedzanie południowo - wschodniej Polski. Roztocze i Zamojszczyzna - magiczna kraina lasów, żyznych pól i wspaniałych miast i miasteczek zachwyca zmęczonych obleganym Krakowem czy Zakopanem. Kraina, gdzie życie płynie swoim niespiesznym rytmem, siano pachnie mocniej, miód smakuje wyborniej a słońce świeci najdłużej. 
Zaczynamy od Zamościa, zwanego perłą renesansu albo Padwą Północy. Miasto o rodowodzie szesnastowiecznym zachwyca harmonijnym układem na planie wieloboku, w którym centralną figurą jest Rynek Wielki z Ratuszem, oraz arkadowymi kamienicami w stylu renesansu lubelskiego. Styl ów cechuje tzw. stiuk - czyli zdobienie tynkarskie nadające fasadzie rozmach i elegancję. Najpiękniejsze są kamienice ormiańskie, których kolorowe fasady wieńczą bajeczne attyki zakrywające dach:


Padwa Północy pasuje do Zamościa idealnie - wszak kamienice wokół Rynku Wielkiego są przecięte arkadami czyli tzw. podcieniami, które dawniej - i dziś - dają schronienie, regulują handel i przede wszystkim pięknie się prezentują. 





W Zamościu zachwycają zabytki architektury sakralnej, w tym słynna Katedra p.w. Zmartwychwstania Chrystusa i Tomasza Apostoła - dawna kolegiata. Tutaj spoczywają prochy wszystkich ordynatów w ramach Ordynacji Zamojskiej - tzw. państwa w państwie, jakie jeszcze pod koniec XVI wieku ustanowił Jan Sariusz Zamoyski, fundator miasta. Niezwykle przedsiębiorczy, wykształcony ale przede wszystkim bogaty szlachcic, nabył w ciągu kilkunastu lat miasta, wsie, lasy, cukrownie, tartaki. Wiele z obiektów wybudował własnym sumptem. Miał swój pałac w Zamościu, był tak bogaty, że posiadał własne wojsko. Ale żeby  to wszystko móc jakoś ogarnąć, ustanowił Ordynację z własnym zarządem i administracją, by te dobra można było kontrolować. Nie trzeba dodawać, że zyski z majątku o powierzchni ponad 190 tys. hektarów były niewyobrażalne, nawet dziś. Będąc w Katedrze w Zamościu, warto zajrzeć do krypty rodu Zamojskich...



Wyjedźmy  z Zamościa i przenieśmy się na Roztocze, chociaż nie uciekniemy od Jana Zamoyskiego i jego Ordynacji. Otóż, w sercu Roztoczańskiego Parku Narodowego leży Zwierzyniec - miasteczko, które Zamojscy upodobali sobie jako miejsce spotkań towarzyskich, okraszonym spontanicznymi wypadami na polowania. Zgodnie z nazwą, na początku był tutaj tylko modrzewiowy dworek i ogromny teren ogrodzony parkanem, gdzie polowano na dziką zwierzynę. Zwierzyniec pozostał, ale tylko z nazwy, bo dziś jest to przede wszystkim baza wypadowa do Parku, raj dla rowerzystów (wypożyczalni rowerów jest co najmniej kilka) oraz...raj dla piwoszy. Od 1806 roku, z małymi przerwami, funkcjonuje tutaj browar serwujący zawiesiste, mocne ale dobrze tolerowane przez gardło piwo Zwierzyniec Pils. Dodatkową atrakcją jest Kościół p.w. Św. Jana Nepomucena "Na Wodzie", gdzie co rok w maju odbywa się ciekawa procesja z udziałem...kajakarzy.


Od Zwierzyńca już bardzo niedaleko do Krasnobrodu, gdzie leży wyjątkowy Kościół (Sanktuarium) Wniebowzięcia NMP z cudownym obrazem Matki Boskiej Kransobrodzkiej. Malusieńki obrazek (9 x 14 cm) umieszczony jest w prawym górnym roku powiększonej kopii, by wiernym było łatwiej z oddali adorować święte postaci. Historia obrazka jest niezwykła: znaleziony w błocie pośniegowym papierowy (!) obrazek przetrwał pożar drewnianego kościoła, wszystkie zabory i ostanią wojnę, by w 1965 roku zostać uroczyście koronowanym. Miejsce słynie z licznych łask: nieopodal Sanktuarium jest Kaplica Objawienia (Na Wodzie), gdzie w sierpniu 1640 roku jednemu  z okolicznych chłopów ukazała się Matka Boska i go uzdrowiła. Wyjątkowy jest Ołtarz Główny Kościoła autorstwa Jana Mauchera. Kolory złota i kości słoniowej wspaniale tutaj współgrają. Zwróćcie uwagę na przedstawienie Przenajświętszej, która nie trzyma Dzieciątka na rękach, ale adoruje leżące u Jej podnóża, przedstawienie iście rzadkie...




Jeden dzień spędziłem w Kazimierzu Dolnym, kolejnej perełce renesansu, z zachowanym zabytkowym układem architektonicznym z przełomu XVI i XVII wieku. Najpiękniejsza Kamienica Celejowska imponuje rozmachem, no ale kto bogatemu zabroni. Kazimierz, leżący nad Wisłą tak wzbogacił się na handlu zbożem, że kupcy mogli stawiać najdroższe kamienice w najdroższych częściach miasta. Do dziś zachowało się kilkanaście zabytkowych spichlerzy a symbolem miasta jest kogut. Legenda głosi, że koguty szczególnie upodobał sobie diabeł, kiedy Kazimierz był jeszcze Wietrzną Górą i miał siedzibę na pobliskim wzgórzu. Ukryty w dole diabeł wyszedł na poszukiwania koguta,  dół skropiono święconą wodą i...więcej już diabła nie ujrzeli. Poczciwemu kogutowi nie pozostało nic innego, niż pozostanie symbolem miasta. Dziś na każdym kroku wypiekane są maślane czy piernikowe koguty, aczkolwiek żywego nie udało mi się zobaczyć. Wielkie wrażenie robi Kościół p.w. Jana Chrzciciela i Bartłomieja Apostoła, zwłaszcza modrzewiowe organy z 1620 roku, które do dziś zachowały się w stanie niemal nienaruszonym (wymieniono jedynie kilka piszczałek). Przyjemność zwiedzania odebrał troszkę upał i tłok - miasto jest za małe na taką liczbę turystów i samochodów. Stąd zaparkowanie graniczy z cudem, a przedostanie się przez ulicę jest często karkołomne. Dobrze, że na chwilę wytchnienia wybraliśmy wąwóz Korzeniowy Dół. Na Roztocze i okolice wracam - już prywatnie - w październiku. I już teraz zapraszam na relację...






Tekst i zdjęcia: Marcin Bareła