czwartek, 8 października 2020

Juromania na Zamku Ogrodzieniec

Zapraszam do wehikułu czasu i przenosiny w średniowiecze. Jesteśmy pod Zamkiem Ogrodzieniec (właściwie jego ruiną), największym na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej. Tym samym, rozpoczynamy cykl opowieści o zamkach Szlaku Orlich Gniazd. 



Zamek Ogrodzieniec powstał w XIV wieku, pierwsze wzmianki w dokumentach wymieniają za właścicieli m.in. rodzinę Sulimczyków. W tym czasie, wg. badań powstała budowla w centralnej części zamku. W 1523 r. jako własność rodziny Bonerów, zamek ulega przebudowie, którą ukończono w 1545 roku. Kolejni właściciele - Firlejowie kontynuowali rozbudowę zamku aż do 1655 roku i najazdu wojsk szwedzkich. Mimo obrony, Szwedzi zamek zdobyli, ograbili i w znacznym stopniu zniszczyli. Wkrótce jednak, wyparci przez kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego, zamek odbudowano. W czasie kolejnej wojny polsko-szwedzkiej w 1702 roku zamek ponownie został zdobyty i podpalony. Od tej pory nieodwracalnie popadał w ruinę. Ostatnia mieszkanka, ze względów bezpieczeństwa (możliwość zarwania stropów) opuściła zamek około 1810 roku. Przez ten czas, aż do okresu po II wojnie światowej, zamek niszczał i był rozbierany na materiały budowlane. Po wojnie poddany pracom zabezpieczającym i częściowo odremontowany, dziś można go podziwiać w formie trwałej ruiny, aczkolwiek cyklicznie są prowadzone prace remontowe. 



Warto wspomnieć, że obiekt znajduje się na najwyższym wziesieniu jury, Górze Janowskiego, wys. 515 m, co czyni go jeszcze bardziej majestatycznym. Zamek jest miejscem licznych imprez plenerowych, turniejów rycerskich. Ostatnio był areną Juromanii, czyli święta Szlaku Orlich Gniazd. Było głośno (salwy armatnie), smacznie (dawne potrawy, np. podpłomyki z omastą) i kolorowo (średniowieczne stroje). Całości towarzyszyła oprawa muzyczna, a nam najbardziej przypadło do gustu spotkanie z sarmatami. Tutaj też kręcono sceny do filmu Zemsta Andrzeja Wajdy (co  notabene skończyło się wielkim przyzamkowym śmietniskiem). Jak to w zamkach bywa, i tutaj coś straszy. Podobno najczęściej można usłyszeć lub zobaczyć czarnego psa, który pobrzękuje skuty trzymetrowym łańcuchem. Tymczasem zapraszam na fotorelację:






Tekst: Marcin Bareła, zdjęcia: Marzena Bareła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz