wtorek, 10 czerwca 2014

Kornwalia, 29 maja - 3 czerwca 2014, część I




Po krótkiej podróżniczej przerwie nadrabiamy zaległości turystyczne. W dniach 29 maja - 3 czerwca wybraliśmy się do historycznej krainy w Wielkiej Brytanii - Kornwalii. Jest to najbardziej wysunięty na południowy zachód region Wysp Brytyjskich, otoczony przez wody Atlantyku. Kraina przesiana jest różnego rodzaju legendami (np. o ludziach olbrzymach, który jednym krokiem pokonywali kilka mil), znajduje się tutaj największa liczba obiektów archeologicznych w całej Wielkiej Brytanii, a ludność do niedawna posługiwała się własnym językiem (celtyckim). Kornwalia to kraina z przepiękną linią brzegową, łagodnym klimatem i wyjątkowo bujną roślinnością. Wyprawa do Kornwalii późną wiosną to, jak się okazało świetny pomysł, a to z kilku innych powodów...

DZIEŃ PIERWSZY

Jako miejsce pobytu i bazę wypadową, wybraliśmy miasteczko Penzance, ostatnia duża miejscowość na południowym - zachodzie i miejsce, gdzie pociągi nie jadą już dalej, tylko zawracają. Koniec świata? W pewnym sensie. W języku angielskim istnieje zwrot "From Orkney to Penzance" (od Orkadów do Penzance), oznaczający "jak Wyspa długa i szeroka", odpowiednik naszego "Od Helu do Tatr".
Oto kilka fotografii Penzance:




Miasteczko jest bardzo przyjemne, ma jedną z najdłuższych promenad w całej Wielkiej Brytanii. Z ciekawostek miasteczka na pewno wyróżniają się: ponad 500 - letnia jadłodajnia The Dolphin Inn, ponoć kiedyś regularnie podmywana przez wody oceanu, przepiękne ogrody: Penlee i Morab, oraz romański Kościół Św. Maryi. Miasteczko jest, jak wszystkie miejscowości turystyczne Anglii bardzo drogie i trzeba niemało się nasilić, żeby znaleźć to, co nas interesuje w miarę rozsądnych cenach. Nam najbardziej udało się z noclegiem. W internecie ogłaszał się pewien człowiek, który oferował nocleg za 12 funtów od osoby za noc (niewiarygodnie tanio, jak na Anglię). Z pomocą pewnej damy o której później, udało się nam skontaktować i około 18, po kilku godzinach włóczenia się po mieście, zameldowaliśmy się na Penare RD w Penzance. Nasze mieszkanko okazało się bajką: dwa pokoje z przepiękną łazienką z drewnianą podłogą, wokół rustykalne meble, ogromna kuchnia z pełnym zapleczem, widok na ogród. A zapłaciliśmy ostatecznie: 10 funta od osoby. Naprawdę luksus. Proszę bardzo:





Podziękowania dla Bayana - właściciela za gościnność i udostępnienie praktycznie wszystkiego, co znajdowało się w mieszkaniu: od jedzenia, po rower, na pianinie kończąc.

DZIEŃ DRUGI

Po doskonale przespanej nocy dnia 30 maja poszliśmy na Górę Św. Michała oddaloną o ok. 2 mile od Penzance w pobliskim Marazion. Jest to miejsce niezwykłe - góra jest wyspą, oddaloną od wybrzeża o 366 metrów. Na miejsce prowadzi droga, jednak pieszo można przejść na wyspę tylko w czasie odpływu, najczęściej w godzinach rannych. Jeżeli na wyspie zatracimy poczucie czasu, trzeba wracać łodzią, ponieważ zamiast drogi jest już tylko turkusowa woda Atlantyku. Wyspa uważana jest za odpowiednik Mont Saint-Michel w Normandii we Francji. Na szczycie znajduje się XV wieczna kaplica św. Michała, a całość otaczają - jak to w Anglii - ogrody z roślinnością strefy umiarkowanej i subtropikalnej. Palmy, czy okazy cytrusowe tutaj nikogo nie dziwią. Łagodny i wilgotny klimat sprzyja rozwojowo egzotycznych roślin. W Kornwalii praktycznie nie pada śnieg. 17 maja 2013 roku miejsce odwiedziła Królowa, Jej Wysokość Elżbieta II wraz z Księciem Edynburga, odciskając na pamiątkę odbicie stopy:










Po powrocie z wyspy i krótkim zanurzeniu stóp w zimnym oceanie, odwiedziliśmy PZ Gallery, a konkretnie Antonię Cameron - dziewczynę, dzięki której sfinalizowaliśmy nasz pobyt na Penare RD w Penzance. Antonia pożyczyła nam własny laptop, byśmy mogli skontaktować się z Bayanem, o którym mowa wyżej. Były podziękowania, żarty i kawa. Okazało się potem, że nie rozmawialiśmy z kolejną zwykłą dziewczyną z galerii. Praprababką Antonii była Julia Margaret Cameron - słynna fotograf, której jednym z głównych dzieł jest uwiecznienie na zdjęciu Charlesa Darwina. Zdjęcie posłużyło później jako rewers nominału 10. funtowego w Wielkiej Brytanii.





Następnie, po krótkiej przerwie na posiłek w restauracji (risotto z wędzoną rybą, mniam), poszliśmy na spacer do pobliskiej miejscowości Newlyn i Mousehole. Zwłaszcza to drugie miasteczko, usiane ciasnymi uliczkami i klimatycznymi kawiarniami warte jest dokładniejszego zobaczenia, Newlyn zaś to miejscowość stricte rybacka. Poeta walijski, Dylan Thomas powiedział kiedyś, że Mousehole to najpiękniejsza wieś Wielkiej Brytanii.










Cześć II niebawem...

Tekst i zdjęcia: Marcin i Marzena Bareła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz